Wszystko w jednym

Wszystko w jednym

Miłośnik wody i ryb może tu bić wędkarskie rekordy, jakich wiele już padło zwłaszcza na zbiegu Wisły i Narwi. Amator łowienia w wielkiej rzece ma także możliwość sprawdzenia się na wodach małej, acz dzikiej Wkry, po której buszują wydry i bobry. Wiosną ta mała rzeka wzbiera i często nieobliczalnie kształtuje krajobraz. Za każdym zakrętem czyha jakaś niespodzianka.

Liczne zatoczki, zakola, bystrza i łachy, wysokie i niskie brzegi, plosa i stawy – pozostałości po starych młynach to fantastyczne łowiska, gdzie najczęściej jedynym konkurentem wędkarza jest wydra i czapla. A ci, którzy lubią ryby tylko na talerzu wybiorą sobie z różnych menu i na inaczej zastawionych stołach, a znajdą to, czego długo szukali.

Wycieczka szkolna w każdym wieku i ze wszystkich zakątków Polski - a w pierwszym rzędzie z Warszawy! - w ramach „zielonej szkoły” ( i „białej”, czyli w zimie!) odnajdzie tu kapitalne, pasjonujące uzupełnienie programu szkolnego z historii najdawniejszej i najbardziej współczesnej, literatury, biologii czy środowiska naturalnego. A nie jeden uczeń powróci tu z rodzicami, aby poszaleć tam, gdzie nie zdążył podczas pobytu z całą grupą.

Taką wycieczkę kilku- lub nastolatków minie jedna i druga grupa „wyczynowców” w wieku każdym na rowerach, rowerkach i „góralach”. A na zielonych brzegach Wisły, Narwi, potem Wkry przywita ich kawalkada jeźdźców. Niektórzy właśnie kończą krótką przejażdżkę, inni wracają z rajdu po Polesiu, z Mazur lub Janowa Podlaskiego. Zimą natkniemy się tu również na postaci jak z kart powieści Londona – zza zakrętu wyskoczy zadyszany zaprzęg psów, z jęzorami na wierzchu i gubiący za nimi nogi „traper” (ale z numerem na piersi). Pomiechówek blisko!

Wszyscy, włącznie z bywalcem pobliskiego pola golfowego spotkają się w sercu tego regionu, czyli na terenie Twierdzy w Modlinie. Niektórzy zachwycą się przede wszystkim widokami z Wieży Tatarskiej, innych przyciągnie giełda militariów lub huk eksplozji i wystrzałów, stoczonej z wielkim rozmachem walki, która przenosi widzów i uczestników na front II wojny światowej.

Po obejrzeniu szwadronu ułanów z 1939 roku, albo szturmu na Berlin, ten i ów będzie chciał ugasić pragnienie i głód w nadbrzeżnej tawernie, a przy kuflu zimnego piwa wysłuchać szant żeglarzy. Inni wybiorą śnieżnobiały obrus i menu oprawne w skórę ze złoceniami.

Kto inny piechotą przemierzy majestatyczne mury dawnych koszar, bodaj najdłuższego budynku w Europie, obejrzane wcześniej z powierzchni wody, czyli z pokładu kajaka, tratwy, zabytkowej barki, łodzi Wikingów lub statku spacerowego, który przybije, jak niegdyś przed laty, do przystani u stóp twierdzy, naprzeciwko majestatycznego spichlerza. Następny przystanek – Młociny! Albo Zakroczym ze swym bajkowym widokiem wysokiej skarpy i wąwozów jak z obrazów najlepszych romantycznych pejzażystów.

Aeronautów- zagorzałych indywidualistów przywabi ten widok ujrzany z kabiny awionetki, lub też ze swoich motolotni. Może to być również zagraniczny gość z pokładu lądującego na pobliskim lotnisku samolotu rejsowego. Nie zmarnuje czasu, zabawi godzinę lub kilka, ale potem odłoży odlot na później, a niebawem wróci zauroczony z rodziną i grupką znajomych. Bo zrobił rezerwację od razu na lotnisku.

Kiedy wieczór zapadnie niektórzy wrócą do bliskiej Warszawy, a inni pozostaną, wybierając koncert, spektakl uliczny lub seans w kinie plenerowym. Wycieczki znajdą nocleg w dużym schronisku na terenie twierdzy, a inni udadzą się do małych, przytulnych pensjonatów nad brzegami leniwie płynącej Wkry, nad kapryśną Narwią, lub na wysokiej skarpie wiślanej i tam, siedząc na tarasie i sącząc wino z miejscowej winnicy, będą w ciszy kontemplować zachód słońca i śpiew ptaków.

Ale wszyscy stąd wyjadą syci wrażeń, z barwnymi wspomnieniami, które nigdy się nie zatrą, bo ich właściciele będą korzystać z każdej okazji, aby je odnowić i jeszcze wzbogacić.

 

powrót do spisu rzeczy