Spacerem rowerem po puszczy

Marcin Zamorski, autor przewodnika „Spacerem, rowerem…” po Puszczy Kampinoskiej i jej okolicach
- Można powiedzieć, że już ćwierć wieku, bo od szóstego roku życia chodzę i jeżdżę, wędruję i spaceruję po Puszczy. Mieszkam w Warszawie, na Jelonkach i Puszcza Kampinoska jest tuż „pod nosem”. Trudno było z tego nie skorzystać! Chociaż znam ludzi, którzy nigdy w życiu nie trafili na te szlaki, pomimo że to tak blisko. Najpierw ojciec mnie tam zawoził, a potem kiedy już wyrobiłem sobie kartę rowerową to nie zliczę ile razy wyprawiałem się na dłuższe i bliższe rajdy czy choćby krótkie wypady.

Puszcza Kampinoska to ewenement na skalę europejską – tak wielki, piękny i zróżnicowany obszar leśny, naprawdę atrakcyjny o każdej porze roku. Ale jej okolice – cała otulina jest także całym katalogiem pięknych widoków i ciekawych pamiątek wielu wieków Historii. Tylko, że zwykle nie docenia się tego, co jest blisko, jest dane w prezencie od losu.

Przemierzałem Puszczę pieszo, na rowerze, o różnych porach dnia i roku. Mam swoje ulubione miejsca i trasy, często je powtarzam, bo nie mogą się znudzić – choć te same, nigdy nie są takie same, zawsze można zobaczyć coś nowego. Zwłaszcza, że ciągle dowiaduję się o jakimś ciekawym , nieznanym epizodzie lub miejscu.

Na terenie Czosnowa i Leoncina jest wiele takich pasjonujących zabytków i zakątków, ciekawych pod różnymi względami. Na przykład fort Dębina, należący do pierścienia Twierdzy Modlińskiej, położony na przedmościu kazuńskim. Tuż obok międzynarodowej trasy, ale wciąż mało kto o nim wie i korzysta.

Fort w części wysadzony zamienił się w idealny teren do spacerów. Kiedyś budowano specjalnie takie romantyczne ruiny – tu natura i historia zakomponowały coś wyjątkowo malowniczego. Fort jest też odwiedzany przez maniaków jazdy na rowerach górskich, ale sądząc ze ścieżek i „skoczni”, jakie sobie wybrali i wyjeździli takich bardziej wyczynowych, lubiących adrenalinę i skoki. Mają tam wymarzone warunki, aby sprawdzić siebie i sprzęt.

Amatorzy fotografowania mogą tam zdobyć piękne zdjęcia. Z kolei ocalałe ściany fortu, dość wysokie i dobrze zachowane, służą do treningu wszelkim amatorom wspinaczek. Jest już pewna grupa wtajemniczonych, która korzysta z tego miejsca, ale wciąż jest bardzo nieliczna.

Inne miejsce, też bardzo blisko Warszawy i trasy E7, mało znane a warte polecenia to jeziora Górne i Dolne. Nie chodzi o zabytki – są tu jakieś budynki, postawione podobno na miejscu starego dworu, ale nie stanowią specjalnej atrakcji. Jeziora, kiedyś w całości dzierżawione przez związek wędkarski, teraz są dostępne.

Jest tu plaża, regularnie badana, a wokół jeziora, przy samym mocno zarośniętym brzegu biegnie ścieżka – trasa naprawdę ciekawego spaceru, który gwarantuje piękne widoki. Aż trudno to sobie wyobrazić, że tak dzikie zakątki, oazy natury, pełne ptaków są położone praktycznie w granicach wielkiej aglomeracji Warszawy, dosłownie kilkadziesiąt minut jazdy od ścisłego centrum Stolicy.

Inne miejsce, które nieustannie mnie fascynuje to tereny niegdysiejszych, przedwojennych składów amunicji, położonych pośrodku Puszczy. Nie ma śladu po budynkach, ale widoczne są fundamenty ,a zwłaszcza nasypy i zarośnięte, ale wciąż efektowne torowiska. Na terenie gminy Czosnów, niedaleko wsi Palmiry przebiegają ścieżki - wytyczone przez Park szlaki, którymi łatwo się dostać na bardziej efektowne odcinki tras kolejki, jaka miała służyć do transportu sprzętu i amunicji.

Moim zdaniem Mogilny Mostek – znany punkt orientacyjny czerwonego szlaku kampinoskiego ma jeszcze oryginalną, przedwojenną konstrukcję, specjalnie dostosowaną do wielkiego ciężaru ładunków i wagonów. Z kolei na czarnym szlaku – kiedy się idzie w kierunku Ćwiekowej Góry - można znaleźć pozostałość bunkra z wielkim włazem. Przy szlaku czerwonym, na zapleczu szkoły w Kaliszkach też widnieją ciekawe pozostałości tego wielkiego, militarnego obiektu.

Ale podkreślam, że cały ten szlak jest bardzo ciekawy nie tylko dla koneserów historii i entuzjastów wszystkiego co jest związane z uzbrojeniem armii z okresu II wojny światowej. Poruszając się czarnym szlakiem od cmentarza w Palmirach w kierunku Niepustu można trafić na stojące przy drodze inne, surrealistyczne pozostałości konstrukcji – takie „bramy do lasu”. Część pobliskich bagien o nazwie działającej na wyobraźnię – Cichowąż obfituje nie tylko w zwierzynę i szatę roślinną, która fascynuje naukowców. To są przede wszystkim bardzo piękne widoki, zwłaszcza pod koniec zimy, kiedy powoli topnieją śniegi.

To las brzozowy i sosnowy, wiele drzew na skutek zalania wodą (być może to efekt działania bobrów) uschło i wygląda wręcz surrealistycznie. Zwłaszcza w momencie kiedy już powoli zapada zmrok, o „szarej godzinie” te widma rozcapierzonych drzew powoli objawiają się wędrowcom. Widok dla osób lubiących angielskie stare horrory.
Zimą, lub po pierwszych przymrozkach okolice są łatwiej dostępne (bo latem nie zawsze, choć niestety Puszcza generalnie wysycha i sławetne moczary można często przemierzać suchą stopą).
 

powrót do spisu rzeczy